8 sierpnia 2013

Szaleństwo

czasami mam wrażenie, że jak powiem naprawdę wszystko to, co myślę, to będzie to największe szaleństwo w moim życiu.

6 komentarzy:

  1. "Bo w każdym z nas jest wariat?"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obawiam się, że ja właśnie uwolniłam swojego wariata ;)

      Usuń
  2. Siedze, jest 1:07, a ja czytam Twojego bloga... Przybyłam tu banalnym sposobem, gdzieś był cytat, pod nim źródło. Cytat o wakacjach, liczyłam na dopasowanie innych tekstów do mojej sytuacji, a znalazłam przepiękną muzykę i wzruszające,przejmujące wpisy. Zauważyłam, że ckliwośc do Ciebie nie przemawia (chociaż jak tu poznać człowieka w godzine i to przez bloga?), ale ja naprawdę szczerze mysle, ze jesteś cudowną, głęboką i silną osobą. Tak wiem, że tego się tak nie ocenienia, nie po paru linijkach, no i inna sprawa, jak tu wierzyć anonimowi... Nigdy nie komentuję, ale tu musiałam. Po prostu powaliła mnie Twoja szczerosc, bezposrednosc... Podziwiam Cię za tą siłę i optymizm, a jednocześnie przeklinam, bo jakim cudem tak potrafisz tak sobie radzić po tym wszystkim co Cię spotkało?! Wiem, że bym tak nie umiala, ale gdzies to pisałas, ze kazdy doswiadcza tyle cierpienia ile moze udzwignac... Albo to nie ty? Juz dzis tyle przeczytałam... Trzymaj się naprawdę, życzę Ci wszystkiego najlepszego... Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzę właśnie w pociągu, znowu jestem na rozdrożu życiowym, choć dosłownie też, bo mam właśnie kolejną przesiadke i czytam po raz setny Twój komentarz i usmiecham się. Dzięki Tobie ten dzień stał się dla mnie milszy, dziękuję!

      Usuń
    2. (Musiałam przedzielić komentarz na dwa osobne, bo za długi! Kto by pomyślał) Cieszę się, że przeczytałaś :) Nie wiem czy wierzysz w zbiegi okoliczności, czy raczej może przypadki, ale skoro już jest pole do dialogu z taką osobą jak Ty to opiszę Ci jak Twoja praca na mnie wpłynęła, na pewno jako artystkę Cię to chociaż troszkę zaciekawi :) Od czego zaczac... jako świeżo upieczona "studentka", która zaczyna studia dopiero w tym roku mam jeszcze wakacje. Beztroska, zabawa, zero problemów, a jednak wciąż coś nie tak... Mam skomplikowany charakter i czasem chyba najbardziej dołują mnie błahe sprawy. Moje życie jest całkiem inne od Twojego, przynajmniej tego które ukazujesz na blogu, np. nie przeżyłam nigdy śmierci nikogo bliskiego, nie byłam nawet na pogrzebie, dlatego może tragedie obcych ludzi dotykają mnie tak bardzo, po prostu wydaje mi się, bez cienia przesady ze ja bym umarła zaraz po smierci bliskiej osoby. To tak tytułem wstepu. No i wiesz, "biegalam" po tych wszystkich stronach typu soup.io (Ty w ogóle wiesz, że można tam znaleźć cytaty z Twojego bloga?) i znalazłam ten konkretny: "W życiu wszystkiego trzeba spróbować. Trzeba zapalić papierosa, upić się do nieprzytomności, tańczyć całą noc, zgubić telefon, nieszczęśliwie się zakochać, jechać w bagażniku, pływać w nocy, zgubić się w obcym mieście. Ale jeśli robisz coś złego, to przynajmniej baw się przy tym dobrze. Może jutro będzie koniec świata. Przecież może." no i sprawa dosyć śmieszna, bo ja go znałam praktycznie doskonale. Rok temu kończąc wakacje natrafiłam na niego i stwierdziłam, że to doskonałe ich podsumowanie, bo zrobiłam w sumie nieświadomie wszystkie rzeczy "z listy", było to dla mnie jakieś budujące, zabawne, taki znak, że je wykorzystałam... No i nagle wczoraj znowu na niego trafiłam, znowu we wrześniu, znowu podsumowałam doświadczenia, ale zauważyłam też odnośnik do Twojego bloga... No i w tej całej zadumie weszłam przeczytać czy to naprawdę strona autora. I właśnie tu mogłabym zacząć pisać jak się wzruszyłam, jak nie mogłam zrozumieć,że spotkały Cię takie straszne rzeczy... Ale to było coś innego, wiesz? Bo czytając w nocy takiego bloga, uświadomiłam sobie milion różnych rzeczy. Poznając jako tako Twoją biografię, wcześniejsze "wakacyjne" słowa nabrały dla mnie całkowicie innego o stokroć głębszego znaczenia.

      Usuń
    3. No i znów inna myśl mi wpadla do głowy wiec dygresja... Mimo, że mamy tak różne doświadczenia to chociażby muzyka którą zamieszczałaś pod postami często była "tą moją ulubioną", sama bardzo chętnie słucham np. radiohead, coeur de pirate, ale tego http://www.youtube.com/watch?v=VmsSvsvkDGE&feature=BFa&list=FLJkGijEfN_CkP1E1LcmymuQ nie znałam, a od wczoraj nie mogę przestać słuchać. I wiesz, ja po prostu nie mogłam uwierzyć, że w tym całym nieautentycznym syfie jakim jest internet trafiłam do takiego magicznego, genialnego i nieodkrytego miejsca jakim jest Twój blog. Bo Ty nie koloryzujesz, nie chcesz, żeby inni Ci współczuli, nie upajasz się cierpieniem, wręcz się przed taką postawą bronisz! Momentami mialam ochotę głośno skrytykowac to, co piszesz, np. że nieszczęśliwa miłość to takie nic, ale przecież wiedziałam, ze masz racje. Potrafiłaś mówic glosno, że uzalanie sie nad soba z tego powodu jest żalosne, a ja to robilam nie raz nie dwa. No i w tym wszystkim naprawdę czułam, że to właśnie Ty możesz i masz prawo mówić, że to taki bullshit te wszystkie wyznania nastolatek, te smutne cytaty, bo "on nie odpisał"... Wiedziałam, rozumiesz? Czułam całą sobą, że to taka prawda rzucona prosto w twarz, mimo, że przed chwilą to ja byłam tą "użalającą-się-i-kopiującą-smutne-cytaty" 19stką. To byl dla mnie kubeł zimnej wody, ten paradoks, że sluchajac nocą smutnej muzyki i poszukując cytatów absolutnych, a nawet wiecej, że wchodzac tutaj po wiecej BEZTROSKI ja dostalam coś o czym nawet nie marzyłam. Naprawdę nie mogę zapomnieć o Tobie i Twoim blogu i to nie jest fascynacja typu "ojej biedna dziewczyna, taka historia" to jest coś tak odwrotnego, że nawet tego nie potrafię nazwać ! Najchętniej bym Ci kazała usiąść i napisać ksiązkę. Skłonilaś mnie do myślenia o tematach, które leżały nienaruszone przez długi czas. Nie mówię tu o śmierci czy cierpieniu jakie dotyka ludzi, ale własnie o życiu i podejściu do niego. Chciałabym Ci przekazać chociaż taką małą cząstkę tego co czułam będąc tu u Ciebie, ale nie potrafię tak dobrze posługiwać się słowami by to wyrazić... Chciałam tylko podkreslic, ze wszystko co tu napisałam jest naprawde szczere i z serca, bo naprawde nigdy nie komentuje, naprawde jestem czesto sceptyczna i nieufna, czesto smieje sie z internetowych przemsylen, ale nie tu... Nie u Ciebie... Nie wiem jak zakończyć, bo mam wrazenie, że wszystko co napisałam jest banalne i wrecz nie wypada Ci tu tego zamieszczac, ale po prostu sama lubie gdy osoby komentuja moja prace (rysuje,maluje) i chociazby z tego powodu chciałam Ci napisać, że Twoje slowa dla mnie przemówiły bardziej niz pewnie sama bys sie spodziewała :)

      Usuń